Nadeszła jesień. Pora roku przesycona barwami, długimi i nastrojowymi wieczorami oraz... wszechobecnym kichaniem. Firmy farmaceutyczne prześcigają się w pomysłach na reklamę swoich antyprzeziębieniowych specyfików. Dorośli sięgają po nie, gdy tylko poczują zbliżającą się chorobę, ale w przypadku dzieci sprawa nie jest taka prosta.
Wiadomo, że dzieci nie wolno leczyć farmakologicznie na własną odpowiedzialność i nie leczy się ich profilaktycznie. Wszystkie niepokojące objawy powinny być konsultowane z zaufanym lekarzem. A co z domowymi "zabiegami" stosowanymi jeszcze przez nasze babcie? Sokiem malinowym, syropem z cebuli, mlekiem z miodem…
Przeczytałam w serwisie edziecko.pl wypowiedź doc. dr hab. Janusza Książyka:
Przeziębienie to atak wirusów, więc organizm musi się z nimi sam uporać. Środki z domowego arsenału (mleko z miodem, syrop z cebuli, czosnek, herbatka z imbirem czy sokiem malinowym) nie niszczą wirusów, a zatem nie leczą. Mogą natomiast łagodzić nieco dolegliwości. (…)
Ważniejsza od ewentualnych działań leczniczych niektórych produktów żywnościowych jest wiara rodziców w skuteczność takiej terapii. Organizm wspomagany pozytywnym nastawieniem szybciej dochodzi do równowagi. Dlatego warto mieć w pamięci zestaw babcinych sposobów na różne dolegliwości. Bo jeśli nawet nie pomagają ciału, to na pewno podnoszą na duchu.
Mam po tej lekturze mieszane uczucia. Jako mama chorowitego malucha przyjmującego co miesiąc nową porcję antybiotyków, zaczęłam przepytywać babcie, mamę, teściową jak radziły sobie z chorobami własnych dzieci. Postanowiłam wykorzystywać ich doświadczenia już przy pierwszych objawach choroby synka. Robiłam to bez szczególnej wiary w sukces i raczej z desperacji niż optymistycznego podejścia do sprawy. Efekt? Moje dziecko od dziewięciu miesięcy nie otrzymywało lekarstw poza witaminą C i wapnem. Zdaję sobie sprawę, że sezon na przeziębienia dopiero się rozpoczyna i choroby pewnie nas nie ominą, ale na pewno będziemy się podczas nich "wspomagać" poradami nieocenionej babci.
Domowy sok malinowy do każdej herbatki
Pracy przy nim – wbrew pozorom – wcale nie jest tak dużo, a smakuje… mniam mniam. Bez porównania z sokami "malinowymi" zapełniającymi sklepowe półki. Zawiera całe mnóstwo witamin, ma właściwości napotne i rozgrzewające.
Cytryna jak najczęściej
Wszyscy wiedzą, że zawiera dużo witaminy c i wszyscy wiedzą jak pysznie smakują w herbacie. Cytryny to samo zdrowie! Podczas przeziębienia (szczególnie z gorączką) doprawione kwaśną cytryną napoje doskonale gaszą pragnienie.
Syrop z cebuli
To "danie" już tak pyszne nie jest, choć niektóre dzieci za nim przepadają (słodziutkie!). Tych, którzy wielbicielami cebuli nie są, sam zapach syropu może przyprawić o zawrót głowy. Dla mniej słodkich doznań smakowych można dodać do syropu sok z cytryny.
Drobno posiekaną cebulkę układamy warstwami zasypując cukrem lub polewając miodem. Odstawiamy w ciepłe miejsce (lub do miseczki z ciepłą wodą), żeby wydzielał się sok. Pierwszą dawkę można podać już po godzinie - dwóch od przyrządzenia. Syrop należy przechowywać w lodówce nie dłużej niż dwa dni. Potem traci swoje właściwości.
Cebula działa bakteriobójczo, przeciwkaszlowo, ale też wykrztuśnie, dlatego syrop warto podawać najpóźniej dwie godziny przed snem. Uwaga z podawaniem go maluszkom! Podobno można go stosować u rocznych szkrabów, ale radzimy ostrożność. Sok z cebuli (do tego na słodko) to dość ciężkie „przeżycie” dla wątroby małych dzieci. Istnieje ryzyko bólu brzuszka.
Znamy też przepis urozmaicony o dodatek czosnku, ale znając wybredność małych pacjentów, nie próbujemy go nawet podawać:)
Czosnek
Jego antybakteryjne działanie udowodniono naukowo, dlatego jest niezastąpiony przy wszelkich infekcjach, także przeziębieniowych. Najlepiej gdyby maluch chrupał codziennie świeżo obrany ząbek czosnku. Hm… Gdyby tylko to było takie proste! Dzieciom nie akceptującym charakterystycznego smaku, trzeba przemycać go wszelkimi dostępnymi sposobami.:)
Jeśli nie wystarczy nam pomysłowości na przekonanie dziecka do skosztowania kanapki z czosnkiem i wypicia syropu z niego, warto zastosować chociaż "terapię wziewną". Tę ostatnią można przeprowadzać nawet u niemowląt. Ząbek czosnku (im świeższy tym lepszy) rozgniatamy na talerzyku i stawiamy obok łóżeczka śpiącego maluszka. Aromat rozchodzi się zazwyczaj po całym mieszkaniu, ale katar powinien na kilka godzin odpuścić.
I jeszcze przepis na syrop z czosnku:
2 ząbki polskiego (nie chińskiego!) czosnku przecisnąć przez praskę
sok z cytryny
łyżka miodu
odrobina ciepłej przegotowanej wody
Syrop powinien być przechowywany w lodówce nie dłużej niż dwa dni. Podajemy dzieciom w wieku od 3 lat podczas przeziębienia 1 łyżeczkę rano i wieczorem.
Syrop z selera na kaszel
Mniej intensywny w smaku niż syrop z cebuli czy czosnku o właściwościach łagodzących uporczywy kaszel. To istna bomba witaminowa. Selery zawierają witaminę A, B, E, C i PP, a także inne składniki mineralne – potas, wapń, cynk, żelazo.
Uproszczony przepis na syrop z selera:
Plastry selera rozkładamy w małej misce, zasypujemy cukrem, zostawiamy na noc. Sok, który się wydzieli podajemy dziecku.
Wersja "trudniejsza": myjemy dużego (ale nie wysuszonego w środku!) selera, przecinamy go na 1/4 wysokości. W większym kawałku drążymy dziurkę i wsypujemy w nią 4 łyżeczki cukru lub miodu. Mniejszy kawałek selera posłużyć ma za "przykrywkę". Selera odstawiamy w ciepłe miejsce i po kilku godzinach syrop gotowy.
Syrop z buraka
Stosowany i polecany nie tylko przez babcie, ale i przez ich babcie ponieważ dobroczynne działanie soku z buraka było już znane w poprzednich stuleciach.
Pierwszy przepis: 2 buraki ścieramy na tarce i dodajemy 3 łyżki miodu. Gotujemy na małym ogniu 20 minut. Schładzamy, podajemy dzieciom po jednej łyżeczce.
Drugi przepis: startego na tarce buraka można też zasypać cukrem i odstawić w ciepłe miejsce.
A nasze babcie? Drążyły w buraku otwór, sypały do niego cukier i podgrzewały na płycie kuchennej.
Słodkie miodowe co nieco
O zaletach apiterapii można pisać bardzo dużo. Przeczytacie na ten temat w naszej rozmowie z pediatrą – dr lek. med. Barbarą Leszczyńską. Jeśli zaczynamy terapię miodem, warto robić to powoli i stopniowo. Naszemu dziecku miód w herbacie bardzo smakował, ale potem kilka dni prowadziliśmy walkę z biegunką. Jeśli organizm dziecka przyzwyczai się już do miodu, można wprowadzić go do jadłospisu na stałe, nie tylko w trakcie choroby np. zastępując nim cukier w herbacie. Miód podajemy dzieciom powyżej 1 roku życia.
Herbatka z kwiatu lipy
Lipa ma działanie napotne, więc doskonale sprawdza się w przypadku chorób, którym towarzyszy gorączka. Napar z kwiatu lipy łagodzi też kaszel. Najlepiej oczywiście zamiast torebek, zaparzyć 2 łyżki suszonych kwiatów lipy i przecedzić po kilkuminutowym parzeniu.
Płukanie gardła szałwią i rumiankiem
Szałwia znana jest ze swoich właściwości przeciwzapalnych. Małe dzieci nie powinny jej pić, ale wiele radości (wiem to z doświadczenia) sprawi im wypluwanie płukanki do miseczki. Bierzmy pod uwagę fakt, że przy takich płukankach dziecku zdarzy się raz lub dwa napar połknąć. Dobrze jest więc zrobić go np. z rumiankiem działającym między innymi przeciwgorączkowo i napotnie. Połknięty napar nie będzie tak intensywny i na pewno nie zaszkodzi.
Mleko z masłem i miodem
Koszmar mojego chorowitego dzieciństwa:) Do gorącego, przegotowanego mleka dodać łyżkę masła i miodu, można też wrzucić rozgnieciony ząbek czosnku. Po przecedzeniu przez sitko, należy wpić ciepły napój, a suchy, uporczywy kaszel, zacznie się wkrótce pięknie "odrywać".
Maść z masła?
Kiedy w dzieciństwie męczył mnie suchy kaszel, smarowano wieczorem moje piersi i plecy masłem, przykładano folię i ciepło mnie okrywano. Do dziś nie bardzo wiem jak to działało, ale działało! Zazwyczaj już na drugi dzień drapiący i drażniący kaszel przechodził w taki, przynoszący ulgę.
Źródło pochodzenia produktów
My mamy to szczęście, że mleko pochodzi od wiejskich krów i nie ma w nim ani odrobiny konserwantów. Masło jest robione z prawdziwej, wiejskiej śmietany i – mimo, że nie wygląda tak pięknie jak to w sklepach – nie zawiera żadnych sztuczności. Miód wytwarzany jest w znanej nam pasiece, a maliny pochodzą z ogrodu babci. Być może stąd pozytywne efekty naszych domowych terapii. Nie stosowaliśmy do nich nigdy mleka z kartonu, ani miodu z supermarketu. Trudno więc powiedzieć czy „marketowe” produkty będą miały takie same właściwości.
Spirytus? Tak, spirytus!
W antyprzeziębieniowych działaniach nie zapominajmy też o… spirytusie. Natarcie dziecku „Amolem” stóp, skroni piersi oraz pleców, które „przy okazji” można oklepać i szybki transport pod kołderkę (można założyć ciepłe skarpety) sprawi, że zamiast walczyć z katarem godzinę po zaśnięciu, zaczniemy z nim walczyć dopiero nad ranem:)
Wszystko jednak z umiarem! Pamiętajmy, że skóra dziecka jest znacznie delikatniejsza od naszej i łatwo ją poparzyć. Dlatego do kuracji wystarczy drobina spirytusu na dłoni rodzica. Nigdy bezpośrednio na skórę malucha!
Aromatyczne kąpiele
Tutaj warto połączyć sposoby babć ze współczesnymi wspomagaczami. Podziębione dziecko warto wykąpać w ciepłej wodzie z dodatkiem soli leczniczej - np. bocheńskiej, szałwiowo-rumiankowym naparze oraz kropelce olejku "olbas" (Uwaga! Nie więcej niż kropla!). Im więcej dziecko chlapie, tym lepiej! Po takiej kąpieli inhalacyjnej, zakatarzony wcześniej, nosek będzie pięknie oddychał.
Inhalacje
To ważna pomoc przy chorobach dróg oddechowych, bo trafia właśnie bezpośrednio do nich, nie obciążając przy tym układu pokarmowego dziecka. Możemy robić inhalację ziołami, solankami (np. solanką zabłocką) czy wodą z kilkoma kroplami olejku eterycznego (np. sosnowego). Dla dzieci kilka minut spędzone na wdychaniu pod ręcznikiem pary z gorącej cieczy jest niemal wiecznością. Jest to też niestety dość niebezpieczne, bo dziecko i wrzątek obok siebie… reszty nie trzeba dodawać. Najlepszym rozwiązaniem jest zakup inhalatora. Ceny najprostszych, ale dobrych jakościowo wahają się między 100 a 200 złotych.
Nawilżanie mieszkania
Ważną kwestię, przy przeziębieniach i nie tylko, stanowi częste wietrzenie i stopień wilgotności w naszych mieszkaniach. Zakup nawilżacza to dobra inwestycja. Można też wieszać przy łóżeczku dziecka wilgotne ręczniki, a na kaloryferach zamontować specjalne pojemniki z wodą.
Zbyt suche powietrze to problem zarówno latem, jak i w okresie grzewczym. U dzieci może wywoływać sapkę, podrażnienia oczu i gardła, zwiększa też dolegliwości z powodu kataru. Wilgotność najlepiej utrzymywać na poziomie 50-60 %, natomiast temperatura w domu nie powinna przekraczać 20-21 stopni.
Domowe sposoby leczenia nie mogą zastąpić leczenia farmakologicznego, ale mogą je wspomóc, a czasem – być może – sprawić, że "obejdzie się" bez antybiotyków. Jeśli tylko przy ich stosowaniu weźmiemy pod uwagę wiek dziecka i zachowamy zdrowy rozsądek, nie zaszkodzą, a mogą pomóc. Dlaczego więc nie spróbować?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz